Koszmary ery hyboryjskiej
Oczy rozrosły się do gigantycznych rozmiarów i cymmeryjczyk ujrzał w nich ogrom bezdennych i bluźnierczych koszmarów, czyhających pośród zewnętrznego mroku bezkształtnej pustki i mrocznych otchłani.
Aktywne filtry
Oczy rozrosły się do gigantycznych rozmiarów i cymmeryjczyk ujrzał w nich ogrom bezdennych i bluźnierczych koszmarów, czyhających pośród zewnętrznego mroku bezkształtnej pustki i mrocznych otchłani.
– No cóż, Ascalante – rzekł Stygijczyk, odstawiając świecę – twoje marionetki wymknęły się na ulicę jak szczury ze swych nor. Posługujesz się dziwnymi narzędziami.
– No cóż, Ascalante – rzekł Stygijczyk, odstawiając świecę – twoje marionetki wymknęły się na ulicę jak szczury ze swych nor. Posługujesz się dziwnymi narzędziami.
– No cóż, Ascalante – rzekł Stygijczyk, odstawiając świecę – twoje marionetki wymknęły się na ulicę jak szczury ze swych nor. Posługujesz się dziwnymi narzędziami.
Pochodnie rzucały przyćmiony blask na odbywające się w Omłocie biesiady, gdzie nocami bawili się złodzieje wschodu. W Omłocie mogli hulać i hałasować do woli. Przyzwoici ludzie unikali tej dzielnicy, a straż nocna, sowicie opłacona brudnymi pieniędzmi, trzymała się z daleka.
Jestem najemnikiem. Sprzedaję swój miecz dającemu najwięcej. Nigdy nie uprawiałem pszenicy i nigdy nie będę, tak długo, jak inne żniwa można zebrać mieczem.
Barbarzyństwo jest naturalnym stanem gatunku ludzkiego – rzekł pogranicznik, wciąż patrząc ponuro na cymmeryjczyka. – Cywilizacja jest czymś nienaturalnym. To kaprys okoliczności. I barbarzyństwo ostatecznie zawsze musi zwyciężyć.